czwartek, 2 lipca 2009

Salvia Divinorum (Szałwia Wieszcza)


Pochodzenie:


Gatunek byliny z rodziny jasnotowatych (Lamiaceae Lindl.). Nazywany jest także szałwią proroczą, boską szałwią, szałwią czarownika. Występuje endemicznie w Sierra Mazateca w Meksyku na wysokościach 300–1800 m n.p.m.

ZASTOSOWANIE:

Roślina lecznicza:

Badania na szczurach uzależnionych od kokainy i metamfetaminy wykazały, że umożliwienie im dostępu do salwinoryny A pozwalało na zaprzestanie pobierania przez nie narkotyków. Jednocześnie nie stwierdzono uzależnienia od salwinoryny A. Prowadzący te badania Thomas Prisinzano, specjalista z chemii produktów medycznych i naturalnych na State University of Iowa uważa w związku z tym, że możliwe jest wykorzystanie szałwii wieszczej do leczenia uzależnień narkotykowych. Szałwia ma poza tym działanie przeciwbólowe identyczne z opioidami.

Udokumentowany został także przypadek działania antydepresyjnego[4] i w badaniach ankietowych wśród użytkowników szałwii stwierdzono poprawę nastroju i trwające ponad dobę oddziaływanie antydepresyjne u 25,5% korzystających z szałwii[5]. Większe konsekwencje (w tym prowadzące do uznania szałwii przez niektóre państwa za nielegalny środek odurzający) miały rzadsze przypadki działań depresyjnych stwierdzane u 4% użytkowników. Szczególne znaczenie miał nagłośniony przez media amerykańskie przypadek Bretta Chidestera z 2006 roku, u którego prawdopodobnie w związku z używaniem szałwii rozwinęła się depresja, która doprowadziła do samobójstwa.

Niektórzy naukowcy nie wykluczają szerokich zastosowań terapeutycznych związków czynnych zawartych w szałwii wieszczej. Potencjalnie mogą mieć one duże znaczenie w leczeniu nie tylko depresji, ale także choroby Alzheimera, schizofrenii, bólów przewlekłych, a nawet AIDS. W tym kontekście zagrożeniem dla rozwoju badań nad zastosowaniami leczniczymi szałwii wieszczej, może być uznanie jej za nielegalny narkotyk.

Legalność

Na mocy ustawy z dnia 20 marca 2009 r. o zmianie ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii posiadanie roślin żywych, suszu, nasion, wyciągów oraz ekstraktów z szałwii wieszczej jest od 8 maja 2009 roku NIELEGALNE W POLSCE.

RAPORT:

Przede wszystkim, co jest bardzo ważne, ZAWSZE był przy nas opiekun czyli co najmniej jedna osoba ktora nie pali razem z nami. Wiele dziwnych zachowań miałem okazje zaobserwować, więc jest to konieczne nawet w przypadku gdy nabrałem już jakieś doświaczenie z szałwią.

Wielką uwagę również zwracałem na to aby palić w odpowiednich warunkach. Jeżeli ktoś nie wie na czym polega zasada "set&setting" to odradzam mu szałwie na samym wstepie. Dla przykładu podam dobry przykład "set&setting" - dobrzy znajomi, wlasne mieszkanie, zadnych niebezpiecznych przedmiotow, cisza i slabe oswietlenie, oraz zly przyklad - impreza, miejsce publiczne, obcy ludzie, halas. Ponadto NIGDY NIE ZAPALIŁ BYM SZAŁWII A PÓŹNIEJ WSIADŁ ZA KIEROWNICE!!!

Kolejną sprawą jaką zauważyłem jest tolerancja na Szałwie. Osobiście znam osoby które po najmniejszych ilościach suszu liści, i na dodatek palonych z jointa (najmniej efektywny sposob) odlatywały na inną planetę, oraz osoby na które nie działał nawet ekstrakt 20-krotny.

DLATEGO ZA PIERWSZYM RAZEM SPRÓBOWAŁEM BARDZO MAŁE ILOŚCI SZAŁWI, I STOPNIOWO ILOŚĆ TĄ ZWIĘKSZAŁEM, ABY ZNALEŚĆ SWOJĄ GRANICĘ TOLERANCJI!

Z doświadczenia wiem, żę jedynym w miarę sprawdzonym sposobem na obniżenie swojej tolerancji na szałwie jest jej regularne palenie w małych ilościach (nawet jeżeli nie ma żadnych efektów). W przypadku paru osób technika ta dała rezultaty i po tygodniu palenia codzien suszu, salvia zaczela na nich dzialac. Jednak niektóre osoby są kompletnie "uodpornione" na salvie i w ich wypadku nie ma żadnej skutecznej metody.

Dodatkowo ważnym elementem na który zwracałem uwagę jest odpowniedni sposób palenia salvi. Salvie paliłem z fajki, nie z jointa, jednocześnie cały czas trzmając ogień przy suszu. Za każdym razem dym z szałwi trzymałem w płucach przez minimum 10-15 sekund!!!

Aby zwiększyć efekty jej działania brałem często dwa albo trzy "machy" pod rząd.

Salvia na mnie działała w bardzo różny sposób, przeważnie efektem był wręcz histeryczny, niemożliwy do opanowania napad śmiechu, który "ganjowym" napadom śmiechu do pięt nie dorasta. Przy większej ilości jednak, efekty się nasilały i można było odczuć stan paranoi, w którym jest się całkowicie przeświadczonym o jakimś (nawet najbardziej abstrakcyjnym) fakcie. Mi na przykład wydawało się (ale nie tak jak po ganji - byłem tego w 100% pewnien!), że każdy człowiek na świecie jest napisem który składa się z małych igiełek - cieżko to wytłumaczyć, ale na prawde było to bardzo, ale to bardzo silne przeżycie!

1 komentarz:

3rdeye pisze...

Salvia to moje ulubione narzędzie pomagające w pracy nad sobą.
Szkoda, że nielegalna już jest, psychoterapeuci mogli by zdziałać cuda ...