niedziela, 26 lipca 2009

Ipomoea Tricolor - Morning Glory



OPIS:

Ipomea jest to gatunek roślin zielnych należący do rodziny powojowatych. Jest największą częścią rodziny obejmującą ponad 500 gatunków. Większość z nich określanych jest jako "morning glory"

Głownym zastosowaniem rośliny jest stosowanie jej jako rośliny ozdobnej. Większość gatunków posiada imponujące, kolorowe kwiaty.

Nasiona Ipomoea Tricolor oraz Ipomoea Violacea (różnią się jedynie kwiatem) zawierają znaczne ilości alkaloidów ergolinowych o działaniu psychoaktywnym, głównie erginę ale również lizergol i ergonowinę.

EKSPERYMENT:

Ipomoee wypiłem z herbatą, w smaku nie jest tak tragiczna jak np ruta stepowa, jedyne co mi przeszkadzało to wrażenie jakbym pił błoto, aczkolwiek nie było to takie straszne. Wziąłem coś koło 6/7gr.. Po niedługim czasie, ok pół h zaczęło na mnie działać, muszę zauważyć że wcześniej wypiłem z 2 piwka. Spodziewałem sie ciężkiej fazy jak po rucie, a spotkalo mnie miłe zaskoczenie w postaci bardzo pozytywnego chillu, bez zadnych badtripow i zmółek. Wybitnych halucynacji nie mialem, jednak musze przyznać że miałem coś w rodzaju strumieni świadomości, jednak te myśli były strasznie niepowiązane ze sobą aczkolwiek wtedy były cholernie logiczne ;) To bym mógł nazwać pierwszą częścią fazy po Impomei, a mógłbym wyróżnić łącznie cztery. Pierwsza trwała ok. póltorej godziny do dwóch. Druga część była jakby nasileniem 1go stanu z tym że czułem się bardziej zrelaksowany, może nawet jak po jakimś opoidzie, gdzie zbytnio już nie miałem wielu myśli. Stan ten trwał podobnie jak 1y nie więcej niż 2 godziny. Teraz w końcu dochodzimy do stanu 3go, chyba mojego ulubionego. Po drugim etapie nastąpił całkowity relaks, aż do przesady wręcz. Wtedy nic nie czułem, byłem jakby samą świadomością, a ciała wogóle nie czułem, miałem wrażenie jakbym był balonem któy leci na wietrze :P Stan bardzo ciekawy, aczkolwiek nie polecam mieszać Ipomei z jakimiś innymi relaksantami, ponieważ ten stan jest wystarczająco obezwładniający, i nie mam pojęcia co by sie ze mną stało gdybym jeszcze wziął do tego kodeinę bądź kratom. Stan ten trwał z godzinę z hakiem, dokładnie nie wiem bo nie byłem w stanie ruszyć ręką po zegarek ;) Ostatnim etapem postanowiłem określić powrót do rzeczywistości, ponieważ często zdarza się tak że się zwyczajnie zasypia po czym po obudzeniu jest lekka zamółka a tutaj nie. Nie udało mi się zasnąć, tylko powoli wracałem do "świata żywych" :) Wyglądało to tak że od nowa zaczynały nachodzić mnie myśli, nadal bardzo schizowe, po czym zaczynałem mieć czucie w kończynach, aż w końcu udało mi się wstać, chociaż o mało co się nie wywaliłem próbując podejść do biurka ;) Raport ten chce zakończyć tylko zwróceniem uwagi na fakt że jest to bardzo subiektywna opinia i każdy może inna fazę po tym. Reasumując wydaje mi się że stan po Ipomei jest na prawde spoko, i można z ciekawości chociażby spróbować. Rzecz która mi sie nie do końca spodobala to nadmierna potliwość po spożyciu.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

testowałem, zacna roślina
może nas przebudzić z tego jeb.. matrixa

Anonimowy pisze...

"...ten stan jest wystarczająco obezwładniający, i nie mam pojęcia co by sie ze mną stało gdybym jeszcze wziął do tego kodeinę bądź kratom." - wyszedlbys z ciala, mialbys OBE ;)

Fajny opis, zamierzam niebawem wziac ok. 10 gr nasion Morning Glory (nie wiem jak i czy zadzialaja, mam nadzieje ze bedzie OK), pozdrawiam :)

Didi pisze...

cieszę się że tu trafiłam, pozdrawiam cieło. Didi